Ten projekt już od dawna wzbudza wiele emocji i przyciąga zainteresowanie mediów. Trudno się dziwić. Stoi za nim człowiek, który z dużą dozą pewności siebie przekonuje ludzi, że już niedługo zapewni im nieśmiertelność. Można by go z pewnością potraktować jako kolejnego niegroźnego wariata z wybujałą wyobraźnią, gdyby nie fakt, że Dmitrij Itskow - bo o nim mowa - jest w wielu kręgach osobą znaną i podziwianą. O końcowym sukcesie zainicjowanego przez siebie przedsięwzięcia jest zaś przekonany do tego stopnia, że nie boi się inwestować w nie kolejnych dużych środków. Itskow przedstawił właśnie kolejne szczegóły słynnego Projektu 2045, który ma dać nam życie wieczne.
O Projekcie 2045, który niedawno zaczął ewoluować w kierunku czegoś więcej niż tylko rewolucyjna inicjatywa naukowa, głośno już było kilka lat temu. Dziś coraz częściej pojawiają się głosy, że koncepcja, która wcześniej występowała też pod nazwą Rosja 2045, a ostatnio Ewolucja 2045 zaczyna przypominać coś na kształt partii politycznej, którą sam Itskow oraz jego stronnicy nazwali zresztą niedawno ugrupowaniem intelektualnego, technologicznego i duchowego przełomu.
W sobotę, 15 czerwca odbyła się w Nowym Jorku zapowiadana już wcześniej konferencja naukowa, poświęcona zagadnieniu oraz inicjatywie, której pierwsze efekty już dziś można podziwiać. Po ubiegłorocznym spotkaniu w Moskwie było to już kolejne sympozjum, podczas którego można było się zapoznać ze szczegółami projektu, jego skalą oraz dowiedzieć się, na jakim etapie znajdują się prace oraz jakie działania będą realizowane w najbliższym czasie.
Tym razem 32-letni Istskow oficjalnie zaprezentował harmonogram, który został podzielony na cztery etapy. Rosjanin zdradził, że podczas opracowywania planu zespół postawił sobie cztery cele. Osiągnięcie każdego z nich będzie oznaczało koniec kolejnego etapu. I tak, już w 2020 r. ma zostać zakończona pierwsza faza misji, jaką postawili przed sobą naukowcy. Już wtedy możliwa ma się stać zdalna kontrola ludzkiego mózgu. W 2025 r., kiedy sfinalizowany zostanie następny etap, zaistnieć ma możliwość przeniesienia centralnego narządu naszego układu nerwowego do maszyny, w której będzie podtrzymywanie życie. Jest wielce prawdopodobne, że jej funkcję będzie pełnił robot. Dekadę później naukowcy chcą zakończyć etap, w którym nie będzie już konieczne korzystanie z robota, a ludzki umysł będzie można przenieść po prostu do komputera. W 2045 r. nasza świadomość ma zyskać zaś możliwość funkcjonowania także poza obszarem układów scalonych komputera. Ludzie po śmierci będą mogli się wówczas stać hologramami.
O tym, że te wszystkie zapowiedzi nie są gołosłowne, uczestnicy konferencji mogli się dowiedzieć już w auli Lincoln Center na nowojorskim Manhattanie. Realizacja niektórych ze wspomnianych etapów już się rozpoczęła. Jeden z badaczy zaangażowanych w projekt zaprezentował zaś astroid, który stanowi przedsmak tego, z czym będziemy mieli do czynienia już w niedalekiej przyszłości. Hiroshi Ishiguro pokazał ludzkich rozmiarów robota, który reprezentował go na konferencji. Wyglądał on dokładnie tak samo jak jego twórca. Uczestnicy spotkania przyznali, że już z niewielkiej odległości trudno było rozpoznać, że jest to sztuczny twór, a nie Ishiguro - maszyna w naturalny sposób gestykulowała, poruszała wargami i powiekami. Japoński inżynier nazwał robota mianem Geminoidu. Powiedział też, że może łączyć się z nim przez internet i obserwować swoich studentów na sali wykładowej.
"Problem polega tylko na tym, że kiedy używam androidu, instytut badawczy nie chce mi zapłacić" - powiedział Ishiguro, rozbawiając tym samym publiczność.
Itskow nie ma wątpliwości, że aby osiągnąć sukces, trzeba zrobić jeszcze bardzo wiele. Mimo że koncept wydaje się już dopracowany, on zamierza za pośrednictwem swojego ruchu zaangażować w projekt jeszcze wiele organizacji, a nawet rządy poszczególnych krajów oraz Organizację Narodów Zjednoczonych. Nie ma on wątpliwości, że tylko unifikacja wszystkich sił może pomóc w odniesieniu sukcesu - poinformowała agencja Associated Press.
Co ciekawe, na konferencji, poza biznesmenami, naukowcami i wynalazcami nie zabrakło też przedstawicieli świata religii - buddystów czy przedstawicieli Kościołów wschodnich.
"Znajdujemy się na etapie, gdy technologia może wpłynąć na naszą ewolucję. Chciałbym kształtować przyszłość, poddać ją publicznej dyskusji i uniknąć jakiegokolwiek scenariusza, który mógłby doprowadzić do wyniszczenia ludzkości" - mówił Dmitrij Itskow.
Wizjonerskie założenia Itskowa, który pokazał, że nie zamierza się ograniczać jedynie do czczego gadania, na wielu zrobiły wrażenie. Do tego stopnia, że projekt swoim patronatem objął prezydent Władimir Putin. W ubiegłym roku głośno było zaś o aktorze Stevenie Seagalu, dla którego pokusa zyskania nieśmiertelności okazała się na tyle silna, że postanowił włączyć się w działania promujące ruch. W finansowanie projektu włączyło się też wielu rosyjskich miliarderów.
Pomysł Rosjanina staje się też coraz bardziej intrygujący dla wielkich światowych kapitałów i globalnych koncernów. Wyraźne jest już też zaangażowanie przedstawicieli największych na świecie prestiżowych ośrodków naukowych, w tym uczelni: Harvardu, Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley czy Instytutu Technologicznego w Massachusetts.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz