wtorek, 11 grudnia 2012

Nawiedzone miejsca


DUCHY DZIECI

Na krótko przed nadejściem Niemców w miejscowościach położonych na dzisiejszych granicach województwa Opolskiego i Łódzkiego wybuchła panika. Ludzie bojąc się iż podzielą los osób z przerażających opowieści o okrutności hitlerowców, masowo popełniali samobójstwa. Okrutność ta nie miała żadnych ograniczeń. Babcia która pochodzi z Radostowa opowiadała mi o dziecku które zostało roztrzaskane na oczach matki o krzyż znajdujący się we wsi, oraz o kobiecie której wycięto dziecko z łona i zaszyto w nim szczura. Bojąc się podobnego losu, matki same często zabijały swe dzieci a następnie popełniały samobójstwo. Podobna historia miała miejsce w połowie drogi z Byczyny do Łubnic, w małym zagajniku przeciętym przez drogę.

Około 20 października 1939 roku jedna z kobiet mieszkająca w małej, dziś nie istniejącej już wsi "Mrówka", obudziła swe dzieci w środku nocy i ubrała w pośpiechu. Zaniepokojona wystrzałami, uciekała wraz z nimi przez pole w kierunku pobliskiej Byczyny, wiedząc że nie ma szans na ucieczkę zatrzymała się we wspomnianym zagajniku. Sięgnęła po nóż i poderżnęła gardła swoim najstarszym dzieciom, niemowlę które niosła na rękach powiesiła na przewieszonym przez drzewo szalu po czym sama podcięła sobie żyły. Tragedia ta przez długi czas pozostawała niewykryta, ciała znaleziono w stanie zaawansowanego rozkładu i pochowano w miejscu w którym zostały znalezione. Dziś groby te są ledwo zauważalne. Przez pewien czas mówiono a duchach dzieci stojących przy drodze z głowami smutno spuszczonymi w dół, bądź przebiegających z jednej strony jezdni na drugą. Ludzie którzy rowerami przejeżdżali obok owego miejsca mówili o płaczu dziecka rozciągającym się pośród ciszy. W strachu przed owymi zjawiskami przez długi czas miejscowi zostawiali na skraju lasku zabawki by uciszyć upiory. Najczęściej były to stare lalki których pozostałości wciąż można tam znaleźć, ich ubrudzone w błocie twarze robią dość upiorne wrażenie. Sam nie doświadczyłem w owym miejscu niczego co można by uznać za nadprzyrodzone, jednak jeśli ktoś lubi atmosferę grozy to z pewnością polecam.


Femme Fatale

Będąc ostatnio w okolicach Zielonej Góry, usłyszałem historie pewnego pubu znajdującego się tuż przy rynku wspomnianego miasta. Pub ten został założony przez państwa D. jeszcze przed rokiem 1920 i obecnie nadal znajduje się w rękach rodziny założycieli. Przez niemalże 100 lat jego wnętrze było odwiedzane przez tysiące ludzi spragnionych dobrej zabawy, jak podaje osoba z którą rozmawiałem bar ten był również azylem dla prostytutek. Z jedną z nich związana jest historia która ściąga do pubu rzesze fanów zjawisk nadprzyrodzonych.

Anita Lawrocka była piękną kobietą świadomą swych wdzięków, lubiła pokazywać się w towarzystwie mężczyzn majętnych i posiadających odpowiedni status społeczny. Najczęściej poznawała ich w owym barze, prawdopodobnie była nikim innym jak luksusową prostytutką. Miała w zwyczaju pojawiać się w koronkowych, prowokacyjnych sukniach, ekstrawaganckich kapeluszach i grubych futrach. Siadała przy barze i wzrokiem polowała na coraz to nowsze ofiary. Nigdy nie zdawała sobie sprawy z tego że sama nią zostanie. W roku 1925 poznała Nikoleva Rokashev, bogatego rosyjskiego kupca którego szybko owinęła sobie w okół palca, była z nim dość często widywana. Sam Nikolev był opisywany jako osoba porywcza, zaborcza i agresywna. Prawdopodobnie to on był sprawcą tego co stało się nad rankiem krótko przed tym, gdy ciało Anity zostano przypadkiem odnalezione nad małym dopływem rzeki Warty. Widok jaki zastał jeden z rybaków nie należał do przyjemnych, jej włosy były wypalone do tego stopnia iż odsłaniały czaszkę, skóra z twarzy została ściągnięta wraz z powiekami i ustami a zwłoki rozpoznano jedynie po pierścionku który nosiła i strzępach jej nadpalonej sukni. Sprawca nigdy nie został odnaleziony, choć zarzuty skierowano pod adresem jej kochanka, głównie ze względu na jego ciężki charakter oraz to, iż sprawca nie ograbił zwłok zostawiając na oszpeconym korpusie biżuterię która do niej należała.

Niedługo po owym wydarzeniu ludzie bywający we wspomnianym pubie, zarzekali się iż widzieli jej ducha siedzącego jak zazwyczaj przy barze. Czasem znad siedziska na którym spoczywała unosił się dym papierosowy, choć nikt go nie zajmował. Dziś nikt na owym krześle nie siada o ono samo jest ogrodzone i traktowane jako jedna z atrakcji baru, bywa że samoistnie się przewraca choć ludzie oskarżają właścicieli o sztuczki prowokujące te zjawiska i nakręcające biznes. Zjawa była również widywana w lustrze wiszącym przy wyjściu które ze względu na to że często "wybucha" jest regularnie wymieniane.











Zabójstwo w Jaśkowicach

Przy bramie w najstarszej części Byczyńskiego cmentarza katolickiego znajduje się grób małżeństwa z Jaśkowic, które zostało bestialsko zamordowane w 1947 roku. O tej okrutnej zbrodni mieszkańcy Byczyny i okolic długo pamiętali. Jan P. zamieszkał w Jaśkowicach na krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej.Prawdopodobnie pochodził z małej wsi znajdującej się pod Olesnem. Mały domek na skraju wsi wybudował o własnych siłach.

2 października 1947 roku jego żona Wiktoria jak codzień wybrała się w odwiedziny do sąsiadki. W jej mieszkaniu przebywał wówczas nieznajomy, który poszukiwał noclegu. Z rozmowy pomiędzy Wiktorią P. a gospodynią dowiedział się, że w pobliskim domu mieszka samotnie starsze małżeństwo. Nocą przez okienko w warsztacie wszedł do domu i siekierą zamordował pogrążonych we śnie państwa P. Po dokonaniu morderstwa dotkliwie okaleczył zwłoki i splądrował dom. Zabrał rower i rodzinne fotografie. Niedługo po tym został zatrzymany w Polanowicach przez straż obywatelską, której podejrzane wydało się zachowanie nieznajomego mężczyzny. Trafił na posterunek Milicji Obywatelskiej w Byczynie, gdzie okazało się, że mężczyzna uciekł z tutejszego aresztu. Trafił tam za kradzież koszuli i dolarów należących do mieszkańców wsi Roszkowice. Milicjantów zainteresowały znalezione przy mężczyźnie fotografie. Udali się w więc do domu państwa P. i dopiero wtedy odkryli zmasakrowane siekierą ciała spoczywające na łóżku, ciała te były rozpłatane przez co trudne w identyfikacji. Zabójca został skazany na karę śmierci. Egzekucję wykonano w styczniu 1949 roku.

Dom rodziny P. był kilkakrotnie zamieszkiwany, dziś mocno zniszczony od kilkunastu lat jest wystawiony na sprzedaż i jak dotąd nikt nie jest zainteresowany jego kupnem. Jak można usłyszeć od osób mieszkających w bezpośrednim sąsiedztwie domu , dzieje się tak za sprawą zjawisk jakie w nim zachodzą. Podobno jeśli spojrzymy przez okno sypialni naszym oczom może ukazać się widmowa para spokojnie układająca się do snu, tak jakby nie była świadoma tego jakie zło spotkało ją ponad pół wieku temu. Osoby mieszkające dawniej w domu uskarżały się na przejmujący chłód panujący w sypialni i ciche jęki które podobno miały należeć do pary konających staruszków.












Duch kobiety z kamienicy

Kiedy wybierzemy się na spacer obrzeżami Kluczborka a dokładnie w okolice starej poczty i ulicy Sybiraków dostrzeżemy starą kamienicę która swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą .

W 2006 roku na trzecim piętrze czterokondygnacyjnego budynku po tym jak mieszkańcy złożyli skargę na okropny smród wydobywający się ze wnętrza jednego z mieszkań , znaleziono zwłoki starszej kobiety znajdujące się w stanie zaawansowanego rozkładu , kobieta ta rzadko schodziła na dół z racji podeszłego wieku , nikt też jej nie odwiedzał , więc jej śmierć pozostała nie zauważona . Jako przyczynę śmierci podano upadek podczas wieszania firan . Kobieta uderzyła głową i zmarła w skutku wewnętrznego krwotoku oraz złamań .

Po tym jak zwłoki zostały usunięte , mieszkanie zamknięto i w tym stanie stoi ono do dziś . Mieszkańcy boją się chodzić na wspomniane piętro , podobno z mieszkania słychać odgłosy telewizora , idąc w nocy można zobaczyć światło palące się w mieszkaniu a za dnia niektórzy z lokatorów widzieli ową kobietę kryjącą się za firanką w oknie pod którym została znaleziona , na suficie pod pokojem w którym zmarła pojawiają się plamy krwi bądź czegoś co ją przypomina , malowanie i czyszczenie pomaga , jednakże tylko chwilowo . Historią i zjawiskami dziejącymi się w owej kamienicy zainteresował się miejscowy ksiądz który egzorcyzmował mieszkanie , chcąc uzmysłowić mieszkance że zmarła . To co wydarzyło się podczas egzorcyzmu jest niestety niewiadome , jednak duch kobiety nadal pozostał w miejscu gdzie prowadził swe ziemskie życie . Osoby zamieszkujące mieszkanie obok , sprzedały je i opuściły miasto . Jeśli wierzyć doniesieniom kobieta była również widywana na korytarzu wiodącym do klatki schodowej , która jest nie oświetlona . Objawia się ona na chwilę pod postacią mglistej smugi mającej kształt człowieka po czym zwyczajnie znika . Mieszkańców dręczą koszmary w których pojawia się jej twarz i omany związane z jej obecnością , być może jest to tylko ich siła sugestii bądź histeria jakiej się poddają .








Wzgórze czarownic Byczyna - Nasale

W odległości sześciu kilometrów od Byczyny przy starej szosie zwanej "kasztanową" stoi krzyż . Na ogół wygląda jak wiele krzyży stawianych przy drogach , ma on jednak swoją mroczną historię . Jak podają starsi mieszkańcy Nasal , wsi znajdującej się nieopodal wspomnianego miejsca .
W XV wieku , kiedy procesy o czary sięgnęły swojego apogeum na owym wzgórzu została spalona czarownica , tak naprawdę jej tożsamość została poddana zapomnieniu . Niektórzy twierdzą że była nią dziewczyna mieszkająca samotnie z matką przy dzisiejszej ulicy floriańskiej . Jak mówią podania była zwykłą służką o zniewalającej i słynącej w okolicy urodzie , nie do końca są znane przyczyny jej spalenia . Jak mówi moja rozmówczyni babcia opowiadała jej iż dziewczyna została posądzona o rzucanie uroków miłosnych pod adresem męża kobiety u której pracowała , jak można się domyślić był to tylko dobry sposób na pozbycie się rywalki . Owa kobieta była już w średnim wieku więc prawdopodobnie zazdrościła młodszej od siebie dziewoi , urody jaką była obdarzona . Po procesie w którym jednoznacznie została uznana za winną , została przetransportowana w klatce na wspomniane wzgórze , gdzie w towarzystwie widowni została poddana szykanie i ostatecznie spalona . Podobno jej ostatnim słowem było "Powrócę" . Ludzie bojąc się iż obietnica zostanie spełniona w miejscu gdzie popełniono zbrodnię postawili krzyż , który ma zapobiec rozprzestrzenianiu się mocy diabła . Jak głosi legenda z chwilą gdy krzyż upadnie , diabelskie moce wrócą nad okolicę .

Przejeżdżając ostatnio koło wspomnianego miejsca po godzinie 21 postanowiłem zatrzymać się i przez chwilę rozejrzeć po okolicy . Miejsce znajduje się w sąsiedztwie lasów , co tworzy dość złowrogą i ponurą atmosferę , szczególnie jesienią . Niestety tym razem nie dane było mi doświadczyć zjawisk paranormalnych .
Jednak jak mówi grupa młodzieży która odbywała wycieczki do miejsca "jako próbę odwagi" podczas gdy raz wybrali się do tego miejsca , usłyszeli kroki które coraz wyraźniej zmierzały w ich kierunku . Osoby wracające z miasta pieszo bądź rowerami , kasztanową szosą mówią o silnych podmuchach wiatru od strony krzyża , jęku wydobywającym się spod ziemi , szmerach drzew które oddają wrażenie ludzkiej mowy






















Nawiedzony szpital w Oleśnie

Opuszczone sale , sprzęt medyczny który po tylu latach nadal znajduję się na miejscu , szpitalne kartoteki wszystko w takim stanie w jakim znajdowało się dziesiątki lat temu . Dlaczego szpital został opuszczony , dlaczego nic z niego nie zabrano ?
Odpowiedzi na owe pytania zna nie wiele osób ..
Udało mi się dotrzeć do pielęgniarki która kiedyś pracowała w owym zakładzie , oficjalnie szpital został zamknięty ponieważ otworzono nowy , nie oficjalnie jednak dowiedziałem się że dawniej w szpitalu znajdował się oddział dzieci umierających na gruźlicę , pod koniec działalności szpitala wysyłano tam ludzi obłożnie chorych którzy czekali na śmierć gdyż opieka zdrowotna pozostawiała wiele do życzenia .Około roku 1959 zaczęły dziać się dziwne rzeczy , jak można przeczytać w raportach pielęgniarek które znajdują się tam do dziś (Trzeba tylko poprosić mieszkających tam bezdomnych o udostępnienie ;) ) były to odgłosy kroków , przesuwanie się drobnych przedmiotów i dziwne zachowania pacjentów ..
Postanowiłem trochę pozwiedzać , zacząłem od góry .. od dobiegały mnie odgłosy kroków zszedłem na dół ale nikogo nie zobaczyłem wtedy właśnie usłyszałem ten sam odgłos tylko że z piętra wyżej .. znów pobiegłem tam by zobaczyć co się dzieje i znowu nic nie zastałem ..
Szpital robi ogromne wrażenie na przebywającym tam .. poskładane łóżka , telefony , karty pielęgniarskie , prosektorium i kaplica .. budują nastrój grozy ..


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz