wtorek, 11 grudnia 2012

10 najstraszniejszych miejsc na Ziemi

Są mroczne i tajemnicze. Takie miejsca rozsiane są na powierzchni całej naszej planety. W niektórych z tych stref od lat dzieją się rzeczy niewytłumaczalne; w innych aura grozy została wykreowana przez towarzyszące im niedomówienia albo tworzone przez ludzi legendy. Łączy je jedno - obecność w każdym z nich wiąże się z przyśpieszonym biciem serca i pojawieniem się na czole kropel potu. 

Zapraszamy w podróż do 10 najstraszniejszych miejsc na Ziemi.


10. Jezioro Loch Ness

Okolice malowniczo położonego jeziora Loch Ness byłyby idealnym miejscem wypoczynkudla urlopowiczów, a także wielu Polaków, którzy wyjechali do Szkocji w celach zarobkowych. Jest jednak jeden duży szkopuł, a na imię mu Nessie. Jest to stwór znany bardziej jako potwór z Loch Ness, który ponoć upatrzył sobie ten słodkowodny zbiornik.

Pierwsze wzmianki o tajemniczym monstrum datowane są na VI w n.e., a do dnia dzisiejszego zgłosiły się setki osób, które podobno widziały potwora. Świadkowie opisują go dość szczegółowo, jako zwierzę liczące sobie około 10 metrów wysokości i posiadające nawet kilka garbów. Wszystkie relacje można by włożyć między bajki, gdyby nie liczne fotografie i filmy, które ciągle na nowo ożywiają dyskusję na temat Nessie.

9. Las Hoia Baciu

Znajdujący się w Transylwanii las przez wielu określany jest mianem transylwańskiego Trójkąta Bermudzkiego. Wszystko z powodu niewytłumaczalnych zjawisk, do których w nim dochodzi. W borze, który nawiedzany jest przez coraz większe rzesze turystów odnotowywano spotkania z Niezidentyfikowanymi Obiektami Latającymi - np. w 1968 r. udało się wykonać zdjęcia dziwnego, unoszącego się nad lasem statku powietrznego, który co chwilę zmieniał jasność, by w końcu wznieść się wysoko w powietrze i zniknąć w chmurach. Do dnia dzisiejszego pojawiło się mnóstwo relacji na temat spotkań z obiektami przybierającymi rozmaite kształty.

Niejednokrotnie widziano tam świetliste punkty, których pojawienie łączyło się ze zwiększeniem poziomu radioaktywności. Nie brakuje też dziwnych śladów odciśniętych w ziemi albo śniegu. Z opowiadań osób, które przebywały w Hoia Baciu wynika, że w różnych, zupełnie nieoczekiwanych sytuacjach dostrzec tam można zarysy twarzy. U ludzi chodzących po lesie często pojawiają się dolegliwości takie jak bóle głowy czy zaczerwienia skóry.

8. Zamek w Ogrodzieńcu

8. Zamek w Ogrodzieńcu

Osoby alergiczne reagujące na słowo duch, a dodatkowo nie znoszące dużych psów, nie powinny odwiedzać ruin tego znajdującego się w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej zamku. Jest to miejsce, w którym podobno po zmroku pojawia się czarna mara w postaci olbrzymiego psa. Z rozmaitych opowieści wynika, że zwierzę ma zamocowany u szyi długi łańcuch, który ciągnięty po ziemi, wytwarza nieznośny dla ludzkiego ucha dźwięk. Również zwierzęta, które o nieodpowiedniej porze znajdą się w pobliżubudynku wpadają w popłoch.

Czarny pies jest ponoć duchem niegdysiejszego właściciela zamku, niejakiego Warszyckiego, który za życia wsławił się tym, że podwładnych, którzy odważyli się sprzeciwić się jego poleceniom torturował w specjalnie do tego przygotowanej grocie. Jak głosi legenda, za zło, które wyrządził innym, został pojmany za życia przez siły piekielne. Podobno zdarza się także, że pojawia się w okolicy pod postacią jeźdźca bez głowy.

7. Góra Uluru


7. Góra Uluru

Znajdująca się w środkowej Australii góra Uluru, największy na ziemi monolit, jest świętym miejscem dla ludności aborygeńskiej. Dla turystów odwiedzających wyspę, góra jest popularnym celem wycieczek. Czy warto się tam wybrać? Widoki na pewno przytłaczają swoim pięknem.

Dobrze jest też wziąć pod uwagę fakt, że w strefie, w której znajduje się monolit często dochodzi do wypadków. Turyści nagminnie tracą przytomność. Wiele osób, mimo że cieszy się żelaznym zdrowiem, po zetknięciu z górą nagle umiera na zawał lub udar. Multum zwiedzających straciło życie skręcając sobie kark. Ciekawostką jest, że dyrekcja parku, w którym znajduje się góra, każdego roku otrzymuje tysiące paczek, w których niesforni turyści umieszczają fragmenty skał, które zabrali sobie na pamiątkę. Do paczek często dołączane są listy, w których podróżnicy zamieszczają żarliwe przeprosiny, tłumacząc, że odkąd weszli w posiadanie kamienia w ich otoczeniu zaczęło dochodzić do nieszczęść.

6. Strefa 51

6. Strefa 51

Znajdująca się w amerykańskim stanie Nevada tajna baza wojskowa, w której prowadzone były eksperymenty naukowe. To właśnie tutaj rzekomo prowadzono badania szczątków statku kosmicznego, który rozbił się w Roswell w 1947 r. Na pokładzie domniemanego UFO mieli znajdować się przybysze z obcej cywilizacji, azdjęcia, których wiarygodność jest często podważana, obiegły czołówki gazet na całym świecie.

Strefa 51 jest wciąż jednym z najbardziej strzeżonych miejsc na kuli ziemskiej. Wejście w jej rejon może zakończyć się więzieniem bez poprzedzającego go procesu albo pociskiem z broni palnej, umieszczonym przez strażnika w jednej z części naszego ciała. Warto nadmienić, że strzały mogą zostać oddane na tym terenie bez uprzedniego ostrzeżenia.

5. Las Pokaini

5. Las Pokaini

Naukowcy choć bardzo by chcieli, nie potrafią wyjaśnić tego, co dzieje się w jednym z łotewskich lasów. W położonym nieopodal stolicy kraju miejscu dochodzi do rzeczy, które wymykają się próbom racjonalnego wytłumaczenia. Mowa o lesie Pokaini, w którym wciąż dochodzi do pogodowych anomalii; urządzenia odmawiają w nim posłuszeństwa; a odwiedzający go chorzy wracają do zdrowia.

W Pokaini dochodzi do wielu fenomenów meteorologicznych. Niezależnie od sytuacji pogodowej w tej części Łotwy, w lesie zawsze panuje cudowna aura. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że nawet kiedy pada deszcz albo śnieg, w Pokaini i tak zawsze jest pięknie. Jedna z największych niewiadomych w lesie wiąże się ze znajdującymi się w nim głazami i skałami. To właśnie im przypisywane są nadnaturalne i uzdrawiające właściwości. Większość z nich jest ciepła w dotyku. Odwiedzający las turyści twierdzą, że są dwie kategorie kamieni. Część z nich przywraca zdrowie i sprawia, że ustępują choroby stawów czy osteochondroza. Jest też grupa kamieni niebezpiecznych, a obcowanie z nimi może zakończyć się śmiercią.

W lesie znajduje się także tzw. "dolina dusz". O tym, jak bardzo niesamowitym jest ona miejscem przekonali się ci, którzy wykonywali w niej zdjęcia. Na fotografiach można bowiem dostrzec świetliste kule, których nie da się wypatrzyć "gołym okiem".

4. Prypeć

4. Prypeć

Prypeć to miasto na Ukrainie, które całkowicie wyludniło się po katastrofie w Czarnobylu. Dziś przez wielu określane jest mianem miasta-widmo i pozostaje jednym z najbardziej tajemniczych i mrocznych miejsc na naszym globie. Przez wiele lat miejscowość stanowiła miejsce zamieszkania dla pracowników elektrowni jądrowej. Po katastrofie w 1986 r., niemal w jednej chwili cała tamtejsza ludność w liczbie ok. 50 tysięcy, została wysiedlona.

Dziś miasto, na którym czas coraz bardziej odciska swoje piętno, pozostaje mekką dla turystów spragnionych najbardziej egzotycznych wojaży. Zniszczone i złupione przez złodziei pozostaje postsowieckim reliktem.

3. Strefa ciszy w Meksyku

3. Strefa ciszy w Meksyku

Strefa ciszy w Meksyku, to tajemniczy obszar znajdujący się na północy kraju, pomiędzy stanami Durango, Chihuahua i Coahuila. W granicach strefy ciszy zachodzi zjawisko zaniku fal radiowych. Spowodowane jest ono intensywnym oddziaływaniem pól magnetycznych. Po raz pierwszy zanotowano je w latach 30-tych ubiegłego wieku, kiedy przelatujący nad tym terytorium meksykański pilot utracił łączność radiową. Posłuszeństwa odmówił też jego kompas.

11 lipca 1970 r. w strefie ciszy spadła rakietawystrzelona przez Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych. Amerykanie utracili kontrolę nad obiektem, który niespodziewanie wszedł w meksykańską strefę powietrzną. Rakieta przenosiła elementy radioaktywne.

Osoby zajmujące się badaniem zjawisk paranormalnych zwracają uwagę na osobliwości, jakie można tam napotkać w naturze. U zwierząt oraz wśród roślinności odnotowywane są mutacje niespotykane nigdzie indziej. Ponadto właśnie tam rejestrowane są znaczące opady meteorytów. W przypadku jednego z takich obiektów ze strefy stwierdzono, że złożony był z najstarszej materii, jaką do tej pory analizowano

2. Trójkąt Bermudzki

2. Trójkąt Bermudzki

Planując wakacje warto się upewnić, czy nasz samolot nie będzie przelatywał nad obszarem powszechnie znanym jako Trójkąt Bermudzki. W tej niebezpiecznej strefie, której zasięg oddziaływania obejmuje obszar od Puerto Rico poprzez Bermudy po Miami, dochodziło do wypadków, które po dziś dzień pozostają niewyjaśnione. Jedno z bardziej spektakularnych zdarzeń miało miejsce w 1945 r., kiedy to z niewyjaśnionych przyczyn w strefie oddziaływania "diabelskiego trójkąta" zaginęła cała eskadra amerykańskich samolotów, których wraków do dnia dzisiejszego nie odnaleziono.

Liczba zaginionych bez śladu samolotów i statków idzie w setki. Szacuje się też, że oceaniczne odmęty pochłonęły w tym obszarze ponad dwa tysiące osób. Większość pilotów i marynarzy na samo hasło Trójkąt Bermudzki oblewa się zimnym potem.

1. Oko Moskwy

1. Oko Moskwy

Znajdujące się na terytorium Ukrainy Oko Moskwy, nazywane również Czarnobylem 2 lub "rosyjskim dzięciołem", to w rzeczywistości dwie gigantyczne anteny, które rozciągają się na szerokości ok. 900 m. Jedna z nich ma wysokość 135 m, a druga - 85 m. Stanowić miały część kompleksu zbudowanego w ramach systemu obronnego, czyli tzw. tarczy antyrakietowej. Każda z anten miała inne zastosowanie. Większa miała funkcję odbiorczą i obejmowała swoim zasięgiem obszar znajdujący się w promieniu 3000 km, podczas gdy 85-metrowy obiekt był przeznaczony do wysyłania sygnałów. Nadawane przez Oko Moskwy impulsy dało się słyszeć w odbiornikach radiowych na falach krótkich. Potężną moc i zasięg anten najlepiej obrazuje fakt, że emitowana przez nie wiązka promieniowania była tak silna, że docierała nawet do Stanów Zjednoczonych. Zdaniem jednego z rosyjskich ekspertów, jej potężne promieniowanie mogło doprowadzić do burzy w dowolnym miejscu na świecie. Nieopodal miejsca, w którym wzniesiono gigantyczne siatki, zlokalizowany jest okrągły plac, na terenie którego umiejscowione były prawdopodobnie wyrzutnie rakietowe.

Podobno to, co widać gołym okiem, czyli anteny i plac z wyrzutniami, to tylko część tego tajemniczego kompleksu. W skład ośrodka miały wchodzić również cztery podziemne centra. Każde z nich posiadało inny zakres kompetencji. Nie wyklucza się, że jedna z podziemnych zon wyposażona była w antenę zdolną oddziaływać na ludzki mózg. Poprzez emisję fal o odpowiedniej częstotliwości, mogła skutecznie zakłócać jego pracę. Niektórzy tę samą funkcję przypisują gigantycznym antenom, które wg różnych teorii mogły być częścią wielkiego eksperymentu psychotronicznego. Miał on polegać na wpływaniu falami radiowymi na ludzki umysł, wywołując w człowieku obojętność i apatię oraz stany depresyjno-lękowe.








Las Hoia Baciu - transylwański Trójkąt Bermudzki

Las Hoia Baciu leży jedynie 20 minut jazdy od centrum transylwańskiej Kluż-Napoki. Jak mówi jego historia, tajemnicze wydarzenia towarzyszą mu już od wieków, jednak ich współczesna odsłona połączona z badaniami nad tymi zjawiskami rozpoczyna się w latach 50-tych gdy biolog, A.Sift, zauważył tajemnicze zjawiska świetlne. W 1968 Emil Barnea wykonał tam swą słynną fotografię UFO, zaś Hoia Baciu i tym, co się tam dzieje zajęli się eksperci.

Oprócz UFO i innych tajemniczych fenomenów powietrznych notuje się tam m.in. pojawianie się znaków na glebie i śniegu, manifestacje twarzy i nieznanych postaci a także szereg tajemniczych oddziaływań wpływających na ludzi. Nie dziwi, że "przeklęty" las leżący w centrum enigmatycznej Transylwanii zyskał miano "rumuńskiego trójkąta bermudzkiego".

Na świecie istnieje wiele miejsc, które uznawane są za siedliska zjawisk niezwykłych, niepoznanych dotychczas człowiekowi, których sens wykracza nieco poza nasze rozumienie świata. Miejsca takie są naprawdę liczne - albo znane jedynie miejscowym albo też słynne na cały kraj lub nawet świat. Kto wie, jak na ich losy wpłynęło wykształcenie się zjawiska UFO, które w owych uroczyskach zajęło miejsce strzyg, duchów i innych strachów. Dziś widuje się wciąż i te i tamte. 

Jednym z miejsc, w których rzekomo manifestują się niekonwencjonalne zjawiska wszelkiej maści jest Las Hoia Baciu leżący niedaleko rumuńskiej Kluż-Napoki w Transylwanii. Kraina ta kojarzy się zwykle z postacią znaną większości miłośników historii mających "przerażać", jednak według wielu, Hoia Baciu rzeczywiście ma w sobie coś realnie unikalnego, coś co próbuje się śledzić z różnym skutkiem od ponad pół wieku. Jedno jest natomiast pewne - las śmiało określić można rumuńską wersją legendy Trójkąta Bermudzkiego. 

Przyglądając się Hoia Baciu dziś zauważymy pewną dychotomię. Otóż wśród wycieczkowiczów, który chcą spędzić tam parę chwil na łonie przyrody znajdziemy ludzi uzbrojonych w kamery i aparaty pragnących uchwycić coś niezwykłego. Tak jak przed kilkudziesięciu laty Emil Barnea. 

Fotografia Barnei 

Rankiem 18 sierpnia 1968 roku 45-letni Emil Barnea oraz jego przyjaciółka Zamfira Mattea (lat 34) wybrali się na spacer w okolice Hoia Baciu. Wraz z nimi znajdowały się tam jeszcze dwie osoby, jednakże potem w świetle tego, co się wydarzyło pragnęły zachować anonimowość. Pogoda była wspaniała, toteż cała czwórka zdecydowała się zatrzymać na polanie i niedaleko drogi prowadzącej do miasta zjeść posiłek. 

Barnea udał się tymczasem w poszukiwaniu drewna na ognisko. Nic nie zapowiadało niczego niezwykłego, jednak ciszę przerwał głos jego towarzyszki. Było około 13:23. Wracając na polanę zauważył na niebie coś, na co uwagę starała mu się zwrócić kobieta. Znajdował się tam okrągły pojazd o metalicznym wyglądzie odbijający promienie słoneczne. Wzniósł się on powoli nad Hoia Baciu czyniąc to w zupełnej ciszy. 

Mężczyzna pośpieszył do pakunków i wyjął aparat starając się wykonać dobre ujęcie, a ponieważ obiekt nie poruszał się za szybko, udało mu się wykonać dwa. Zauważył ponadto, że obiekt zmienia swą jasność a następnie przyspieszył i poleciał w górę. Barnea wykonał przed jego zniknięciem dwa zdjęcia. Ostatniego nigdy jednak nie pokazał publicznie, gdyż znajduje się na nim ponoć para, która chciała pozostać anonimowa. Widać na niej mały i znikając w chmurach obiekt. 

Obserwacja trwała przez jakieś dwie minuty, zaś Barnea, który uwiecznił ją na zdjęciach i za jakiś czas posiadał je już jako dowód, nie za bardzo wiedział co z nimi począć. Samemu nie będąc specjalnie zainteresowanym „latającymi spodkami” pokazał je jednak Florinowi Gheorghicie z Kluż, który zajmował się obserwacjami NOL i którego jednocześnie znał z pracy. Ufolog po wykonaniu odpowiednich kroków przekazał informacje na ten temat krajowej agencji prasowej, a jedna z fotografii Barnei ukazała się w kilku gazetach już 18 września. 

Gdy o sprawie dowiedział się dyrektor obserwatorium astronomicznego w Kluż stwierdził, że Barnea i jego towarzysze ulegli zapewne złudzeniu, źle interpretując pojawienie się balonu pogodowego. Przy okazji nazwał autora zdjęć analfabetą i pijakiem, który sfałszował całą sprawę. Śladów balonów meteorologicznych jednak nie odnaleziono, zaś analizy zdjęć wykluczyły, że Barnea dopuścić mógł się fałszerstwa. Nie był to jednak koniec zainteresowania tą kwestią i wkrótce zajął się nią także znany rumuński ufolog, Ion Hobana. 

Tymczasem sława Hoia Baciu, jako miejsca spotkań rosła. Nie tylko krajowe, ale i zagraniczne źródła mówiły o przelocie dysku uchwyconym na zdjęciu.

Pionier Alexandru Sift 

Pionierem badań w Hoia Baciu był biolog Alexandru Sift (1936-1993), który spacerując po lesie w latach 50-tych zaczął zauważać dziwne powtarzające się manifestacje zjawisk, które niewprawne oko uznałoby za zjawiska naturalne. Sift zaczął jednak polować na nie z aparatem. Sift nadal kontynuował swe badania a począwszy od lat 70-tych stopniowo zespół badaczy powiększał się i w jego skład weszli naukowcy nie tylko z kraju, ale i zagranicy. Ci, którzy odwiedzili Hoia Baciu zwracali uwagę na wiele niezwykłych rezultatów. 

Wśród zjawisk, jakie zarejestrowano na tym obszarze znajdowały się między innymi: latające nisko lub unoszące się obiekty przypominające świetlne punkty (zwykle białe), których pojawieniu się towarzyszyły zjawiska fizyczne (w postaci radioaktywności, anomalii magnetycznych, emisji mikrofali i infradźwięków itp.), niezwykłe ślady na ziemi (w trawie lub na śniegu) czy też towarzyszące im oddziaływanie na roślinność, jak i również wpływ Hoia Baciu na zwierzęta i ludzi (objawiający się zaczerwienieniem skóry, oparzeniami, niepokojem, bólami głowy, zwiększonym pragnieniem, zawrotami głowy czy też dezorientacją, która powoduje, że wiele osób gubi się w lesie). 

Najbardziej charakterystyczne dla Hoia Baciu są latające obiekty o zróżnicowanym kształcie, czasem widoczne dla ludzkiego oka, a czasem pojawiające się jedynie na fotografiach. Przyjmują one kształty piramid, kul, stożków, sześcianów etc. Podobne obiekty były wielokrotnie fotografowane i przez niektórych uznawane za twory będące quasi-UFO. 

Niektórzy badacze Hoia Baciu wspominają również o innym dziwnym, a raczej kontrowersyjnym zjawisku, którym mają być objawiające się gościom lasu „twarze” humanoidalnych istot, albo też ich pełne manifestacje. Możemy jednak spierać się z rumuńskimi badaczami, że jest to typowy przykład pareidolii – zdolności ludzkiego umysłu do dopatrywania się znanych kształtów w zupełnie przypadkowych układach przedmiotów. 

Warte wspomnienia są również tymczasowe emisje promieni beta oraz gamma, czasem wysoce intensywne, jak i zaburzenia natury magnetycznej głównie mające związek z omawianymi już białymi obiektami. Mają one wpływ nie tylko na człowieka, ale i sprzętelektroniczny.

Punkt trzeci 

Specjalnego znaczenia „punkt trzeci” zlokalizowany w 1993 roku uznawany jest za „centrum” fotograficznych anomalii. Naukowcom udało się do tej pory dojść do kilku wniosków odnośnie tego, co dzieje się w Hoia Baciu i tego jak przekłada się to na aktywność osób poszukujących tam niezwykłych doznań. Statystyki mówią, że wszelkiego rodzaju anomalia rejestrowane są tam częściej, aniżeli można przypuszczać, jednakże mają naturę bardziej dyskretną aniżeli słynna obserwacja Emila Barnei. Zauważono ponadto pewien związek między oddziaływaniem zjawisk na osoby twierdzące, iż są w posiadaniu zdolności kwalifikowanych jako niezwykłe, jednakże nie jest to zasada. Ponadto w ich występowaniu nie dopatrzono się jednego wzorca, mają one nieregularny charakter.

Ale sceptycy źródeł niezwykłości Hoia Baciu dopatrują się w jego minionej historii. Dyrektor Etnograficznego Muzeum Transylwanii mówi, że korzenie legendy sięgają kilku wieków wstecz, kiedy to zarówno las, jak i przyległe pastwiska stanowiły własność Kościoła. Aby zniechęcić szabrowników, właściciele ziemi zaczęli rozpuszczać historie o olbrzymach zamieszkujących las, co z pewnością znacznie wpływało na wyobraźnię mieszkańców transylwańskich wiosek. 

Adrian Patru 

Jak wspomniano wcześniej, grupowe badania lasu Hoia Baciu zaczęły się w latach 70-tych XX wieku, kiedy to uczeni pragnący rozwikłać zagadkę niezwykłości tego miejsca skupili się wokół Adriana Patru – chemika i profesora Uniwersytetu w Kluż-Napoce. 

Autor kilku książek poświęconych Hoia-Baciu mówi, że bezsprzecznie jest to jedno z niewielu miejsc na świecie, które z racji intensywności występowania anomalii klasyfikuje je jako jeden z najlepszych przedmiotów badań nad niewidoczną częścią naszej rzeczywistości. Według Patru, zjawiska mające miejsce w Hoia Baciu mogą mieć źródło w innej, równoległej do naszej rzeczywistości. 

- Zajmuje się tym z innymi badaczami od 1975 roku – mówi Patru. Wciąż nie możemy dokładnie określić, co tam się dzieje. Tamtejsze wydarzenia to albo produkt ludzkiej podświadomości, albo niezależne zjawisko, które ma zdolność oddziaływania na człowieka. Pewnego dnia, gdy fotografowałem tamtejsze ruiny, mimo tego, że miałem mapę i dobrze znałem ten teren, zgubiłem drogę – przyznaje. Jeszcze inna członkini grupy doznała czegoś w rodzaju „podróży w czasie”. Po oddzieleniu się od grupy przyznała, że potem nie mogła poznać miejsca, w którym się znajduje, bowiem wyglądało na zmienione, jakby sprzed wieku. 

Jak przyznaje chemik, Hoia Baciu nie jest jedynym tego typu miejscem na mapie świata. Oprócz anomalnych zon w Rosji istnieją bowiem podobne obszary na terenie Włoch, Francji, Norwegii czy obu Ameryk. Najważniejsze pytanie odnośnie ich natury wiąże się z tym, jakie jest źródło owych zjawisk i czy (jak mówi Patru) cała sława Hoia Baciu wynika jedynie z wpływu niecodziennych sił na ludzki mózg, czy jest to rzeczywiste zjawisko, niezależne od naszych zmysłów i umysłu

Pokaini - las, w którym dzieją się rzeczy niewytłumaczalne

Naukowcy choć bardzo by chcieli, nie potrafią wyjaśnić tego, co dzieje się w jednym z łotewskich lasów. W położonym nieopodal stolicy kraju miejscu dochodzi do rzeczy, które wymykają się próbom racjonalnego wytłumaczenia. Mowa o lesie Pokaini, w którym wciąż dochodzi do pogodowych anomalii; urządzenia odmawiają w nim posłuszeństwa; a odwiedzający go chorzy ludzie, wracają do zdrowia. Las znajduje się na terenie pagórkowatym - znajduje się w nim ok. 30 wzgórz. Porastają go głównie dęby, na których liście pojawiają się wyłącznie po jednej stronie. W związku z tym, że naukowcom wciąż nie udało się rozwikłać zagadkowych zjawisk mających miejsce na tym terenie, na jego temat pojawia się coraz więcej mniej lub bardziej dziwacznych teorii. 

O lesie Pokaini zrobiło się głośno w roku 1996. Właśnie wtedy Ivan Viks - naukowiec z Rygi, który zajmował się badaniem różnych osobliwości w lesie, spotkał się dziennikarzami i opowiedział im o wynikach prowadzonego śledztwa. Wkrótce o tajemniczym miejscu zrobiło się głośno w całym kraju. Kiedy ludzie zaczęli dzielić się między sobą doświadczeniami związanymi z wizytą w Pokaini, Ivan Viks, który stał się inspiratorem debaty umarł na tajemniczą chorobę. 
Od tamtego czasu las stał się miejscem pielgrzymek dla wielu ludzi. Odwiedzają go nieuleczalnie chorzy, którzy chcą wrócić do zdrowia i zwykli turyści, którzy są zwyczajnie ciekawi miejsca i zachodzących w nim zjawisk. Zresztą warto podkreślić, że obecna w lesie energia działa w dwojaki sposób i nie tylko przywraca chorym zdrowie, ale także sprawia, że pełni sił witalnych ludzie zapadają nagle na tajemnicze i nieuleczalne choroby. 

W Pokaini dochodzi do wielu fenomenów meteorologicznych. Niezależnie od sytuacji pogodowej w tej części Łotwy, w lesie zawsze panuje cudowna aura. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że nawet kiedy pada deszcz albo śnieg, w Pokaini i tak zawsze jest pięknie. Obserwacje ludzi mieszkających w pobliżu lasu potwierdzają naukowcy. 

Jedna z największych niewiadomych w lesie wiąże się ze znajdującymi się w nim głazami i skałami. To właśnie im przypisywane są nadnaturalne i uzdrawiające właściwości. Większość z nich jest ciepła w dotyku. Odwiedzający las turyści twierdzą, że są dwie kategorie kamieni. Część z nich przywraca zdrowie i sprawia, że ustępują choroby stawów czy osteochondroza. Jest też grupa kamieni niebezpiecznych, a obcowanie z nimi może zakończyć się śmiercią. Podobno w przeszłości zdarzało się, że turyści zabierali ze sobą na pamiątkę fragmenty skał, a potem zapadali na ciężkie i nieuleczalne choroby, płacąc w ten sposób za swoją niefrasobliwość. 

Na temat znajdujących się w Pokaini głazów istnieje wiele teorii. Choć niektóre z nich mogą wydawać się niedorzeczne, warto je tu przytoczyć. Jedna z najczęściej pojawiających się historii mówi o pielgrzymach przybywających z różnych części Europy, którzy w ramach pokuty dźwigali ze sobą kamienie i pozostawiali je po dotarciu do celu. Miejsce to miało bowiem uchodzić za uświęcone. Serwis pravda.ru przytacza też legendę, zgodnie z którą w pobliżu znajdujących się w lesie skał spotykali się kiedyś druidzi i ze znajdujących się w lesie wzgórz, manipulowali pogodą. Jeszcze inna wersja mówi o starożytnych grobowcach ukrytych pod głazami. 

Często powtarza się też teoria dotycząca radioaktywnego meteorytu ukrytego rzekomo pod kamieniami. Sami badacze do większości z tych historii podchodzą sceptycznie, twierdząc, że prawdopodobnie dawno temu kamienie zostały przyniesione do lasu przez rolników, którzy chcieli się ich pozbyć ze swoich pól. 

Jednak nie tylko kamienie i skały mają tu wyższą temperaturę. W lesie nieopodal pewnego starego drzewa położona jest łąka, z której "promieniuje" niesamowite ciepło. Nawet w najbardziej chłodne dni, osoby które znajdą się w jej pobliżu, szybko zapominają o panującej aurze, bo wydostające się spod niej ciepło błyskawicznie rozgrzewa najbardziej zziębniętych spacerowiczów.

Rosyjski serwis poinformował, że w lesie znajduje się także tzw. "dolina dusz". O tym, jak bardzo niesamowitym miejscem jest "dolina dusz" przekonali się ci, którzy wykonywali w niej zdjęcie. Na fotografiachmożna bowiem dostrzec świetliste kule, których nie da się wypatrzyć "gołym okiem". 

Pasjonaci, którzy zajmują się badaniem zjawisk zachodzących w "dolinie dusz" uważają, że pojawiające się na zdjęciach obiekty niewiadomego pochodzenia mogą być inteligentne, bo pojawiają się np. w chwili, kiedy ktoś zaczyna medytować. 

Kolejny "twardy orzech do zgryzienia" naukowcy mają z urządzeniami, które zwyczajnie się psują na terenie Pokaini. Mimo że w lesie nie zarejestrowano żadnych nieprawidłowości związanych z nadmiernym promieniowaniem, to narzędzia takie jak zegarki czy kompasy uszkadzają się tam masowo lub podają niewłaściwy pomiar. 

Serwis  pravda.ru poinformował, że już w połowie lat 70-tych las odwiedzili eksperci ze Stanów Zjednoczonych. Prof. Jim Hurtock poinformował wtedy, że należące do NASA satelity zarejestrowały w tej części Łotwy dziwną iluminację, której średnica wynosiła 350 kilometrów, a epicentrum znajdowało się właśnie w lesie Pokaini.

Dziwne, straszne i tajemnicze miejsca na Ziemi

Tajemnicze, dziwne a czasem przerażające. Oto galeria zdjęć miejsc, które obrosły legendą. Zobacz niesamowite zdjęcia z Wyspy Lalek, Kaplicy Czaszek czy opuszczonego miasta na Ukrainie.


Wyspa Dębów

Tajemnicza Wyspa Dębów przyciąga poszukiwaczy skarbów już od ponad dwustu lat. Do dziś nikomu nie udało się odkryć, co kryje skonstruowany tam przed wiekami blisko 60-metrowy tunel. "Gorączka" poszukiwaczy zaczęła się pod koniec XVIII w., kiedy to kanadyjskie gazety doniosły o dziwnym odkryciu dokonanym przez dwóch nastolatków, którzy odkryli zasypaną gruzem studnię. Według wielu znajdować mógł się tam, słynny skarb kapitana Kidda. Przez wiele kolejnych lat liczne grupy poszukiwaczy starały się (legalnie lub nie) drążyć szyb w głąb studni w celu dotarcia do ukrytych tam kosztowności. Bez skutku. Dziś wyspa stanowi własność prywatną i mimo rozwoju technik wydobywczych, skarbu nadal nie udało się wydobyć.

Kamienne rzędy w Carnac

W miejscowości Carnac znajduje się największe skupisko megalitów na świecie. Naukowcy spierają się, kiedy mógł powstać ten twór. Przypuszcza się, że są to lata 4500 – 2000 p.n.e. Kamienne rzędy w Carnac Kamienne rzędy w Carnac Kamienie są ułożone w równoległe szeregi tworząc trzy rzędy o nazwach. W skład każdego z rzędów wchodzi blisko 1000 głazów, a niektóre z nich ważą kilkanaście ton.

Kaplica Czaszek

Kościół cmentarny Wszystkich Świętych znajduje się w mieście Kutná Hora w Czechach. W kaplicy znajdują się szczątki 40-70 000 ofiar epidemii dżumy z połowy XIV w., wojen husyckich XV w. oraz wojny trzydziestoletniej XVII w.

Stonehenge

Jedna z najsłynniejszych europejskich budowli megalitycznych, pochodząca z epoki neolitu oraz brązu. Megalit położony jest w odległości 13 km od miasta Salisbury w hrabstwie Wiltshire w południowej Anglii. Najprawdopodobniej związany był z kultem księżyca i słońca.

Prypeć

Opuszczone miasto w obwodzie kijowskim, w północnej Ukrainie przy granicy z Białorusią zwane również Miastem Widmo.Miasto zostało założone w 1970 r. jako osiedle dla pracowników elektrowni jądrowej Czernobylskaja. 27 kwietnia 1986 r., dzień po katastrofie w Czarnobylu, zapadła decyzja o ewakuacji miasta.

Góra Krzyży

Wzgórze położone kilkanaście kilometrów na północ od Szawli na Litwie. W 1430 r. postawiono tam kapliczkę upamiętniającą przyjęcie przez Żmudzinów chrztu. Nad kapliczką górował wielki krzyż. Po upadku powstania listopadowego w 1831 r. zaczęto tam masowo przynosić i stawiać kolejne krzyże i od tego czasu przybywa ich stale.



Wyspa Lalek (La Isla de la Munecas) w Ameryce Środkowej

Mroczna "wyspa" znajduje się w Meksyku i jest siedzibą setek zniszczonych lalek. Na pomysł oryginalnej wyspy wpadł samotnik z natury Julian Santana Barrera. Zebrane przez niego lalki wiszą na drzewach trzymając z dala złe duchy, a zwłaszcza ducha dziewczynki, która przed laty utonęła nieopodal. Barrera usiłował ją uratować, ale jego wyczyny poszły na marne. Od tamtej pory słyszał jęki dziecka. Zwłoki Barerry znaleziono w 2001 roku w miejscu, gdzie wcześniej wydarzyła się tragedia.








Nawiedzone miejsca na świecie - strach się bać!

W dzisiejszym świecie nauki i racjonalizmu nadal istnieją i dzieją się rzeczy, które są niewytłumaczalne. Ciche, nieludzkie głosy, szepty, drapanie po drzwiach, piski, kroki słyszane po zmierzchu na klatce schodowej, dziwne postacie… To jak gdyby obraz żywnie wyrwany ze scenariusza popularnego horroru. A jednak na świecie są miejsca gdzie takie zjawiska dzieją się  na co dzień. Poznajcie 5 najbardziej nawiedzonych miejsc na świecie.


5. Liniowiec "Queen Mary"
Ten wspaniały statek w 1967 roku zakończył swój żywot jako liniowiec i na stałe zakotwiczył przy Long Beach w USA jako hotel. Miejsce to cieszy się bardzo dużą popularnością ponieważ uważane jest za jedno z najbardziej nawiedzonych miejsc na świecie. Można spotkać tam ducha 17 - letniego marynarza, który zginął na statku podczas pożaru w kotłowni. Na basenie straszą dzieci. Jedno z nich, dziewczynka, która złamała tu nogę, prosi przechodniów o pomoc.
Oczywiście, dziewczynka jest niewidzialna. Pasażerowie, a właściwie goście hotelowi opowiadają o krzesłach, które same przesuwają się w holu, czy drzwiach, które same się otwierają i zamykają. Wszystko to jest bardzo dużą atrakcją dla spragnionych nowych wrażeń turystów. Jedno jest pewne pomimo renomy hotelu nawiedzonego cieszy się on niesłabnącym powodzeniem.


4. Dom Mary Ellen 
Dom Mary Ellen znajduje się w Caledonia Mills w Kanadzie. Historia opowiada, że we wczesnych latach XX wieku, rodzina MacDonald adoptowała, z pobliskiego domu dziecka, dziewczynkę o imieniu Mary Ellen, która, jak się potem okazało została opętana. Świadczyło o tym wiele znaków. W jej obecności drzwi same otwierały się i zamykały, słychać było przeraźliwe głosy w całym domu. Z Mary Ellen widziany był również duży, czarny pies. Dziś jest to miejsce gdzie ciągną co roku tłumy turystów. Plotka głosi, że jeśli się zdecydujemy odwiedzić dom Mary Ellen lepiej niczego tam nie zostawiać, bo i my możemy zostać opętani.

3. Więzienie Alcatraz
Dawne więzienie stanowe w Filadelfii, zbudowane w XIX wieku w ponurym gotyckim stylu, prowadzi własny ranking najczęściej odwiedzanych przez duchy cel i korytarzy. Blok 4, 6 i 12 są najpopularniejsze pod tym względem, choć nie wszystkie dzisiaj zostały udostępnione do zwiedzania. Alcatraz uchodzi za nawiedzone miejsce, chociaż duchy objawiają się tutaj bardzo rzadko. Jednak osoby które były w Alcatraz twierdzą, że gdy wejdzie się do sławnego bloku 4 czuć w powietrzu przepływy mrożącego krew w żyłach powietrza. Ponoć to właśnie rzeczone duchy ciągną za sobą chłód swojej śmierci.

2. Dom w Amityville
13 listopada 1974 roku w Amityville, w stanie Nowy Jork, dokonała się straszna zbrodnia. 6 członków rodziny zostało zabitych przez jednego z synów Ronalda Jr. DeFeo. podczas procesu, zabójca twierdził, że został zmuszony do popełnienia tego czynu przez jakieś siły demoniczne. Sąd nie uznał tego tłumaczenia i skazał mordercę na dożywocie.Historia domu w Amityville jednak na tym się nie kończy. Nowy właściciel budynku przy alei 112 Ocean twierdził, że niejednokrotnie dom był nawiedzany przez duchy zabitych 6 osób. Historia domu z Amityville posłużyła jako inspiracja do bestsellerowej powieści oraz scenariusza filmowego.

1. Dom Winchesterów
Dom ten to nieukończona rezydencja Sary Winchester, wdowy po Williamie Winchesterze, dziedzicu fortuny Olivera Winchestera. To miejsce jest jedną z najciekawszych atrakcji San José. Słynie z niezwykłych elementów architektonicznych, jednak nie to przyciąga corocznie miliony turystów. Powszechnie uważa się, że dom ten jest nawiedzony.Po śmierci całej swojej rodziny w niewyjaśniony do dzisiaj sposób pani Winchester szukała pocieszenia u zaprzyjaźnionego medium. Według legendy, przekonał ją, że utrata bliskich jest zemstą duchów ludzi zabitych z karabinu Winchester: „Tysiące przez was zginęło, a ich duchy żądają kary.”  Medium nakazało opuścić dom w New Haven stanu Connecticut, wyjechać na zachód i zbudować dom dla siebie i dla duchów zabitych z tej straszliwej broni. „Nigdy nie kończ jego budowy, to nie umrzesz. Zaprzestaniesz - zginiesz.”Niemal cały majątek wdowy Winchester inwestowany był w dom. Budowany był nieustannie przez 38 lat, 7 dni w tygodniu i 24 godziny na dobę. Wszystkimi pracami kierowała bezpośrednio pani Winchester, aż do swej śmierci 5 września 1922 roku. Całkowity koszt inwestycji wyceniono na ok. 5.500.000 dolarów.



Nawiedzone miejsca


DUCHY DZIECI

Na krótko przed nadejściem Niemców w miejscowościach położonych na dzisiejszych granicach województwa Opolskiego i Łódzkiego wybuchła panika. Ludzie bojąc się iż podzielą los osób z przerażających opowieści o okrutności hitlerowców, masowo popełniali samobójstwa. Okrutność ta nie miała żadnych ograniczeń. Babcia która pochodzi z Radostowa opowiadała mi o dziecku które zostało roztrzaskane na oczach matki o krzyż znajdujący się we wsi, oraz o kobiecie której wycięto dziecko z łona i zaszyto w nim szczura. Bojąc się podobnego losu, matki same często zabijały swe dzieci a następnie popełniały samobójstwo. Podobna historia miała miejsce w połowie drogi z Byczyny do Łubnic, w małym zagajniku przeciętym przez drogę.

Około 20 października 1939 roku jedna z kobiet mieszkająca w małej, dziś nie istniejącej już wsi "Mrówka", obudziła swe dzieci w środku nocy i ubrała w pośpiechu. Zaniepokojona wystrzałami, uciekała wraz z nimi przez pole w kierunku pobliskiej Byczyny, wiedząc że nie ma szans na ucieczkę zatrzymała się we wspomnianym zagajniku. Sięgnęła po nóż i poderżnęła gardła swoim najstarszym dzieciom, niemowlę które niosła na rękach powiesiła na przewieszonym przez drzewo szalu po czym sama podcięła sobie żyły. Tragedia ta przez długi czas pozostawała niewykryta, ciała znaleziono w stanie zaawansowanego rozkładu i pochowano w miejscu w którym zostały znalezione. Dziś groby te są ledwo zauważalne. Przez pewien czas mówiono a duchach dzieci stojących przy drodze z głowami smutno spuszczonymi w dół, bądź przebiegających z jednej strony jezdni na drugą. Ludzie którzy rowerami przejeżdżali obok owego miejsca mówili o płaczu dziecka rozciągającym się pośród ciszy. W strachu przed owymi zjawiskami przez długi czas miejscowi zostawiali na skraju lasku zabawki by uciszyć upiory. Najczęściej były to stare lalki których pozostałości wciąż można tam znaleźć, ich ubrudzone w błocie twarze robią dość upiorne wrażenie. Sam nie doświadczyłem w owym miejscu niczego co można by uznać za nadprzyrodzone, jednak jeśli ktoś lubi atmosferę grozy to z pewnością polecam.


Femme Fatale

Będąc ostatnio w okolicach Zielonej Góry, usłyszałem historie pewnego pubu znajdującego się tuż przy rynku wspomnianego miasta. Pub ten został założony przez państwa D. jeszcze przed rokiem 1920 i obecnie nadal znajduje się w rękach rodziny założycieli. Przez niemalże 100 lat jego wnętrze było odwiedzane przez tysiące ludzi spragnionych dobrej zabawy, jak podaje osoba z którą rozmawiałem bar ten był również azylem dla prostytutek. Z jedną z nich związana jest historia która ściąga do pubu rzesze fanów zjawisk nadprzyrodzonych.

Anita Lawrocka była piękną kobietą świadomą swych wdzięków, lubiła pokazywać się w towarzystwie mężczyzn majętnych i posiadających odpowiedni status społeczny. Najczęściej poznawała ich w owym barze, prawdopodobnie była nikim innym jak luksusową prostytutką. Miała w zwyczaju pojawiać się w koronkowych, prowokacyjnych sukniach, ekstrawaganckich kapeluszach i grubych futrach. Siadała przy barze i wzrokiem polowała na coraz to nowsze ofiary. Nigdy nie zdawała sobie sprawy z tego że sama nią zostanie. W roku 1925 poznała Nikoleva Rokashev, bogatego rosyjskiego kupca którego szybko owinęła sobie w okół palca, była z nim dość często widywana. Sam Nikolev był opisywany jako osoba porywcza, zaborcza i agresywna. Prawdopodobnie to on był sprawcą tego co stało się nad rankiem krótko przed tym, gdy ciało Anity zostano przypadkiem odnalezione nad małym dopływem rzeki Warty. Widok jaki zastał jeden z rybaków nie należał do przyjemnych, jej włosy były wypalone do tego stopnia iż odsłaniały czaszkę, skóra z twarzy została ściągnięta wraz z powiekami i ustami a zwłoki rozpoznano jedynie po pierścionku który nosiła i strzępach jej nadpalonej sukni. Sprawca nigdy nie został odnaleziony, choć zarzuty skierowano pod adresem jej kochanka, głównie ze względu na jego ciężki charakter oraz to, iż sprawca nie ograbił zwłok zostawiając na oszpeconym korpusie biżuterię która do niej należała.

Niedługo po owym wydarzeniu ludzie bywający we wspomnianym pubie, zarzekali się iż widzieli jej ducha siedzącego jak zazwyczaj przy barze. Czasem znad siedziska na którym spoczywała unosił się dym papierosowy, choć nikt go nie zajmował. Dziś nikt na owym krześle nie siada o ono samo jest ogrodzone i traktowane jako jedna z atrakcji baru, bywa że samoistnie się przewraca choć ludzie oskarżają właścicieli o sztuczki prowokujące te zjawiska i nakręcające biznes. Zjawa była również widywana w lustrze wiszącym przy wyjściu które ze względu na to że często "wybucha" jest regularnie wymieniane.











Zabójstwo w Jaśkowicach

Przy bramie w najstarszej części Byczyńskiego cmentarza katolickiego znajduje się grób małżeństwa z Jaśkowic, które zostało bestialsko zamordowane w 1947 roku. O tej okrutnej zbrodni mieszkańcy Byczyny i okolic długo pamiętali. Jan P. zamieszkał w Jaśkowicach na krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej.Prawdopodobnie pochodził z małej wsi znajdującej się pod Olesnem. Mały domek na skraju wsi wybudował o własnych siłach.

2 października 1947 roku jego żona Wiktoria jak codzień wybrała się w odwiedziny do sąsiadki. W jej mieszkaniu przebywał wówczas nieznajomy, który poszukiwał noclegu. Z rozmowy pomiędzy Wiktorią P. a gospodynią dowiedział się, że w pobliskim domu mieszka samotnie starsze małżeństwo. Nocą przez okienko w warsztacie wszedł do domu i siekierą zamordował pogrążonych we śnie państwa P. Po dokonaniu morderstwa dotkliwie okaleczył zwłoki i splądrował dom. Zabrał rower i rodzinne fotografie. Niedługo po tym został zatrzymany w Polanowicach przez straż obywatelską, której podejrzane wydało się zachowanie nieznajomego mężczyzny. Trafił na posterunek Milicji Obywatelskiej w Byczynie, gdzie okazało się, że mężczyzna uciekł z tutejszego aresztu. Trafił tam za kradzież koszuli i dolarów należących do mieszkańców wsi Roszkowice. Milicjantów zainteresowały znalezione przy mężczyźnie fotografie. Udali się w więc do domu państwa P. i dopiero wtedy odkryli zmasakrowane siekierą ciała spoczywające na łóżku, ciała te były rozpłatane przez co trudne w identyfikacji. Zabójca został skazany na karę śmierci. Egzekucję wykonano w styczniu 1949 roku.

Dom rodziny P. był kilkakrotnie zamieszkiwany, dziś mocno zniszczony od kilkunastu lat jest wystawiony na sprzedaż i jak dotąd nikt nie jest zainteresowany jego kupnem. Jak można usłyszeć od osób mieszkających w bezpośrednim sąsiedztwie domu , dzieje się tak za sprawą zjawisk jakie w nim zachodzą. Podobno jeśli spojrzymy przez okno sypialni naszym oczom może ukazać się widmowa para spokojnie układająca się do snu, tak jakby nie była świadoma tego jakie zło spotkało ją ponad pół wieku temu. Osoby mieszkające dawniej w domu uskarżały się na przejmujący chłód panujący w sypialni i ciche jęki które podobno miały należeć do pary konających staruszków.












Duch kobiety z kamienicy

Kiedy wybierzemy się na spacer obrzeżami Kluczborka a dokładnie w okolice starej poczty i ulicy Sybiraków dostrzeżemy starą kamienicę która swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą .

W 2006 roku na trzecim piętrze czterokondygnacyjnego budynku po tym jak mieszkańcy złożyli skargę na okropny smród wydobywający się ze wnętrza jednego z mieszkań , znaleziono zwłoki starszej kobiety znajdujące się w stanie zaawansowanego rozkładu , kobieta ta rzadko schodziła na dół z racji podeszłego wieku , nikt też jej nie odwiedzał , więc jej śmierć pozostała nie zauważona . Jako przyczynę śmierci podano upadek podczas wieszania firan . Kobieta uderzyła głową i zmarła w skutku wewnętrznego krwotoku oraz złamań .

Po tym jak zwłoki zostały usunięte , mieszkanie zamknięto i w tym stanie stoi ono do dziś . Mieszkańcy boją się chodzić na wspomniane piętro , podobno z mieszkania słychać odgłosy telewizora , idąc w nocy można zobaczyć światło palące się w mieszkaniu a za dnia niektórzy z lokatorów widzieli ową kobietę kryjącą się za firanką w oknie pod którym została znaleziona , na suficie pod pokojem w którym zmarła pojawiają się plamy krwi bądź czegoś co ją przypomina , malowanie i czyszczenie pomaga , jednakże tylko chwilowo . Historią i zjawiskami dziejącymi się w owej kamienicy zainteresował się miejscowy ksiądz który egzorcyzmował mieszkanie , chcąc uzmysłowić mieszkance że zmarła . To co wydarzyło się podczas egzorcyzmu jest niestety niewiadome , jednak duch kobiety nadal pozostał w miejscu gdzie prowadził swe ziemskie życie . Osoby zamieszkujące mieszkanie obok , sprzedały je i opuściły miasto . Jeśli wierzyć doniesieniom kobieta była również widywana na korytarzu wiodącym do klatki schodowej , która jest nie oświetlona . Objawia się ona na chwilę pod postacią mglistej smugi mającej kształt człowieka po czym zwyczajnie znika . Mieszkańców dręczą koszmary w których pojawia się jej twarz i omany związane z jej obecnością , być może jest to tylko ich siła sugestii bądź histeria jakiej się poddają .








Wzgórze czarownic Byczyna - Nasale

W odległości sześciu kilometrów od Byczyny przy starej szosie zwanej "kasztanową" stoi krzyż . Na ogół wygląda jak wiele krzyży stawianych przy drogach , ma on jednak swoją mroczną historię . Jak podają starsi mieszkańcy Nasal , wsi znajdującej się nieopodal wspomnianego miejsca .
W XV wieku , kiedy procesy o czary sięgnęły swojego apogeum na owym wzgórzu została spalona czarownica , tak naprawdę jej tożsamość została poddana zapomnieniu . Niektórzy twierdzą że była nią dziewczyna mieszkająca samotnie z matką przy dzisiejszej ulicy floriańskiej . Jak mówią podania była zwykłą służką o zniewalającej i słynącej w okolicy urodzie , nie do końca są znane przyczyny jej spalenia . Jak mówi moja rozmówczyni babcia opowiadała jej iż dziewczyna została posądzona o rzucanie uroków miłosnych pod adresem męża kobiety u której pracowała , jak można się domyślić był to tylko dobry sposób na pozbycie się rywalki . Owa kobieta była już w średnim wieku więc prawdopodobnie zazdrościła młodszej od siebie dziewoi , urody jaką była obdarzona . Po procesie w którym jednoznacznie została uznana za winną , została przetransportowana w klatce na wspomniane wzgórze , gdzie w towarzystwie widowni została poddana szykanie i ostatecznie spalona . Podobno jej ostatnim słowem było "Powrócę" . Ludzie bojąc się iż obietnica zostanie spełniona w miejscu gdzie popełniono zbrodnię postawili krzyż , który ma zapobiec rozprzestrzenianiu się mocy diabła . Jak głosi legenda z chwilą gdy krzyż upadnie , diabelskie moce wrócą nad okolicę .

Przejeżdżając ostatnio koło wspomnianego miejsca po godzinie 21 postanowiłem zatrzymać się i przez chwilę rozejrzeć po okolicy . Miejsce znajduje się w sąsiedztwie lasów , co tworzy dość złowrogą i ponurą atmosferę , szczególnie jesienią . Niestety tym razem nie dane było mi doświadczyć zjawisk paranormalnych .
Jednak jak mówi grupa młodzieży która odbywała wycieczki do miejsca "jako próbę odwagi" podczas gdy raz wybrali się do tego miejsca , usłyszeli kroki które coraz wyraźniej zmierzały w ich kierunku . Osoby wracające z miasta pieszo bądź rowerami , kasztanową szosą mówią o silnych podmuchach wiatru od strony krzyża , jęku wydobywającym się spod ziemi , szmerach drzew które oddają wrażenie ludzkiej mowy






















Nawiedzony szpital w Oleśnie

Opuszczone sale , sprzęt medyczny który po tylu latach nadal znajduję się na miejscu , szpitalne kartoteki wszystko w takim stanie w jakim znajdowało się dziesiątki lat temu . Dlaczego szpital został opuszczony , dlaczego nic z niego nie zabrano ?
Odpowiedzi na owe pytania zna nie wiele osób ..
Udało mi się dotrzeć do pielęgniarki która kiedyś pracowała w owym zakładzie , oficjalnie szpital został zamknięty ponieważ otworzono nowy , nie oficjalnie jednak dowiedziałem się że dawniej w szpitalu znajdował się oddział dzieci umierających na gruźlicę , pod koniec działalności szpitala wysyłano tam ludzi obłożnie chorych którzy czekali na śmierć gdyż opieka zdrowotna pozostawiała wiele do życzenia .Około roku 1959 zaczęły dziać się dziwne rzeczy , jak można przeczytać w raportach pielęgniarek które znajdują się tam do dziś (Trzeba tylko poprosić mieszkających tam bezdomnych o udostępnienie ;) ) były to odgłosy kroków , przesuwanie się drobnych przedmiotów i dziwne zachowania pacjentów ..
Postanowiłem trochę pozwiedzać , zacząłem od góry .. od dobiegały mnie odgłosy kroków zszedłem na dół ale nikogo nie zobaczyłem wtedy właśnie usłyszałem ten sam odgłos tylko że z piętra wyżej .. znów pobiegłem tam by zobaczyć co się dzieje i znowu nic nie zastałem ..
Szpital robi ogromne wrażenie na przebywającym tam .. poskładane łóżka , telefony , karty pielęgniarskie , prosektorium i kaplica .. budują nastrój grozy ..